ABC samochodowej gaśnicy



Kierowcy często nie zdają sobie sprawy, że termin ważności ich samochodowej gaśnicy już dawno upłynął. Co więcej, wiele osób po prostu nie wie, jak ją obsługiwać.

Jadąc kiedyś po mazurskich szosach, utknąłem w pewnym momencie w korku, domyślając się, że oto trafiłem na wypadek drogowy i ruch jest zablokowany. Okazało się, że po niegroźnej kolizji zapalił się jeden z pojazdów, a dokładnie jego instalacja gazowa, bo w takową pojazd był wyposażony. Płomień nie był wielki, w każdej chwili jednak groził rozprzestrzenieniem. Maska silnika była otwarta i stamtąd właśnie wydobywał się ogień. Kilku kierowców próbowało samodzielnie ugasić pożar, okazało się jednak, że nie bardzo jest czym. Wszystkie gaśnice, które dawali zatrzymani przez korek kierowcy, były niesprawne. A przecież gaśnice stanowią obowiązkowe wyposażenie samochodów. Również i ja użyczyłem swojej, ale efekt był dokładnie taki sam: krótkie syknięcie i odrobiny środka gaśniczego na zewnątrz. Gaśnic-atrap uzbierała się już w pobliżu cała sterta, wciąż nie można było znaleźć choćby jednej sprawnej. A ogień najspokojniej sączył się z uszkodzonych gazowych instalacji. Doprawdy nie wiem, jak skończyłoby się całe zdarzenie, gdyby w porę nie przybył wóz straży pożarnej. W kilka minut było po sprawie.
Rozmowa z mł. brygadierem Andrzejem Sutułą, zastępcą komendanta miejskiego straży pożarnej w Białymstoku

Andrzej Jarosz: W jakiego rodzaju gaśnice powinny być wyposażane samochody?
Mł. brygadier Andrzej Sutuła, zastępca komendanta miejskiego straży pożarnej w Białymstoku : - Kodeks drogowy określa, że w samochodzie powinna być gaśnica, nie precyzuje jednak jaka. Kierowcy zaopatrują się zatem w najtańsze, a więc jednokilogramowe. Skuteczność takiej gaśnicy jest znikoma, możemy jej użyć najwyżej przez 6 sekund. Który kierowca działający w stresie zdoła skierować strumień środka gaśniczego wprost na źródło ognia i stłumić go w tak krótkim czasie? Polska norma określa, że za podręczny sprzęt gaśniczy uznajemy taki sprzęt, którego masa środka gaśniczego wynosi od dwóch kilogramów. A zatem gaśnice kilogramowe w rozumieniu tej normy nie są podręcznym sprzętem gaśniczym. Osobiście radzę zaopatrzyć się w gaśnice większe, ale z kolei, gdzie je trzymać, jak je przewozić? No i jeszcze jedno: nie zaopatrujmy się w tanie gaśnice na bazarach, bo z góry można przewidzieć, że ich przydatność będzie żadna.

Bardzo często gaśnica przewożona jest w kabinie pojazdu "luzem", tzn. nie jest do niczego przytwierdzona.
- To duży błąd. W czasie zakrętów, hamowań czy kolizji gaśnica się przemieszcza, może się dostać np. pod pedały uniemożliwiając reakcję kierowcy. W razie gwałtownego hamowania, nie mówiąc o wypadku, zmieni się ona w ruchomy pocisk, szalenie niebezpieczny dla podróżnych. Nowsze modele pojazdów mają wmontowane specjalne uchwyty na gaśnicę przeważnie pod siedzeniem kierowcy, by była łatwo dostępna. Nierozważne jest wożenie gaśnicy np. w bagażniku pojazdu, bo jaki z niej pożytek, jeśli reagować musimy bardzo szybko?

Jak się zachować, gdy w samochodzie pojawi się ogień?
- Przede wszystkim nie wpadać w panikę. Dużo pożarów rozpoczyna się w komorze silnika, błędem jest więc otwieranie klapy silnika. Gwałtowny dostęp tlenu powoduje, że pożar momentalnie się rozwija. Jedynym sposobem gaszenia takiego pożaru jest ostrożne i lekkie uchylenie klapy i wtryśnięcie środka gaszącego przez szczelinę. Jeśli otworzymy całą klapę, mamy małą szansę ugaszenia ognia. Jeśli uda nam się stłumić pożar, ważne jest, by odłączyć akumulator. Instalacja elektryczna może być nadpalona, co może spowodować powtórny pożar. W starych modelach samochodów wnętrze kabin jest wykonane z materiałów łatwo palnych, a zatem zwarcie instalacji może bardzo szybko doprowadzić do pożaru. Na szczęście dziś producenci bardzo dbają o to, by nowe modele pojazdów były wyposażone w zabezpieczenia przeciwpożarowe, a materiały użyte do produkcji aut były trudno palne. Zawsze jednak pamiętajmy o tym, by w razie zagrożenia odłączyć akumulator.

W interesie samych kierowców powinno leżeć, by gaśnice w samochodach były sprawne. Po co w samochodzie wozi się piąte, zapasowe koło, skoro gumę łapie się raz na rok czy nawet dwa lata? Bo nigdy nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Z gaśnicą samochodową chyba jest tak samo. Nigdy nie wiadomo, kiedy może być potrzebna.


Gaśnica obowiązkowa
  Obowiązek wyposażenia pojazdów w gaśnice wprowadzono w naszym kraju już kilka lat temu. Wokół tematu było bardzo głośno, bowiem pomysł, jak zawsze, miał swoich zwolenników i przeciwników. Pierwsi uważali, że szybka i zdecydowana reakcja kierowcy w chwili zagrożenia pożarem może uchronić pojazd przed spaleniem. Drudzy byli zdania, że malutka gaśnica w samochodzie nie stłumi ognia, a co więcej, akcja ratownicza podjęta przez kierowcę może go jedynie narazić na niebezpieczeństwo. Rzeczywiście, nieporadność wielu kierowców w takich sytuacjach jest powszechna, wielu wręcz nie wie, jak gaśnicę użyć. I nie pomagają umieszczone na każdej gaśnicy ikony instruujące, jak uruchomić gaśnicę, bo w stresie mało kto zwróci na nie uwagę. W samochodzie wystarczy odrobina dymu, a kierowca często już wpada w panikę, która paraliżuje jego ruchy i uniemożliwia racjonalne działanie. Ale komfort z posiadania gaśnicy w pojeździe wszyscy mają doskonały, bo przecież ona jest i w razie potrzeby jej użycie rozwiąże problem zagrożenia.

Pożary dość rzadkie, ale groźne
  Pożary samochodów są na szczęście rzadkie. Np. w ubiegłym roku białostocka straż pożarna zanotowała w samym tylko powiecie Białystok 56 pożarów samochodów osobowych, 13 ciężarowych i jeden autobusu.
- Wiele z tych pożarów można by ugasić, gdyby samochodowe gaśnice były sprawne - twierdzi mł. brygadier Andrzej Sutuła, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku. Niestety, podczas kontroli drogowych policja rzadko interesuje się gaśnicami, na ich datę przydatności do użytku zupełnie nie zwracając uwagi. Na termin ważności gaśnicy powinni zwracać baczną uwagę także pracownicy autoryzowanych stacji obsługi podczas okresowych przeglądów. A takie czynności wykonywane są raczej sporadycznie.
Ile dobrego mogłoby dać uświadomienie kierowcy, że wozi w samochodzie przeterminowaną gaśnicę, która do niczego nie będzie przydatna w razie potrzeby? Który kierowca sprawdza co jakiś czas, czy nie pora ją wymienić czy naładować? Raz włożona do samochodu wożona jest w nim latami, a kierowca wedle własnego mniemania jest w zgodzie z przepisami. Gaśnica wraz z samochodem zmienia także właściciela, kupujący pojazd często upomni się od sprzedawcy o gaśnicę, ale kupujący w niczym nie różni się od poprzedniego właściciela. Sumienie ma uspokojone, że gaśnica jest. Tymczasem producent gaśnicy dokładnie określa termin badania technicznego, z reguły jest ono wykonywane co pół roku, góra co rok.

Gdzie i jak kupować
  Gdzie najlepiej zaopatrzyć się w gaśnicę? Z pewnością dobrą i sprawna gaśnicę kupimy w sklepie specjalizującym się w sprzedaży sprzętu przeciwpożarowego. Gaśnice oferowane są jednak także w supermarketach oraz wielu, wielu innych placówkach, gdzie nie zawsze w porę personel sprawdzi termin ważności sprzętu. Dlatego kupując gaśnicę jakiegokolwiek producenta, zwracajmy baczną uwagę na datę ważności i atest. Na gaśnicy powinniśmy odnaleźć wyraźny numer tego atestu. W Polsce atesty na gaśnice wydaje Centrum Naukowo-Badawcze Ochrony Przeciwpożarowej (CNBOP) w Józefowie pod Warszawą.

"Gazeta Wyborcza" (Andrzej Jarosz) 24-07-2002